sobota, 15 grudnia 2012
Od Anguy
To był zimny grudniowy wieczór. Z nieba prószył śnieg , okrywając drzewa białą kołderką. Ziemia popękana , oświetlona ponurym światłem samotnej gwiazdy . Wokoło było cicho , świat wyglądał na martwy , pusty , straszny. Wolnym krokiem szłam ku niewielkiemu laskowi na skraju watahy . Moje serce było przepełnione niepokojem , strachem .... wiedziałam , że może nie wrócę a jednak szłam dalej po ośnieżonej ścieżce . Czułam , że cel tej podróży jest niedaleko. W oddali widziałam zarys starej księgi.
-Już niedaleko - powiedziałam , cicho,gdy doszłam do księgi z mego oka spłynęła łza. Zaczęłam czytać:
"Świat od dawna skrywał tajemnice , jedną z nich był Lezh i Neyen . Wilk Słońca i wilczyca Księżyca. Legenda głosi , że mieli oni dzieci ."
-Więc to prawda - czytałam dalej " Słońce i gwiazdy zgasną przy tej waderze , ziemia zatrzęsie się przy tym basiorze lecz gdy się złączą ich wielkie moce ... " wtedy poczuła obecność jakieś innej istoty , poczułam zimny powiew wiatru i usłyszałam ironiczny śmiech.
-Nie sądziłam , że tu zawędrujesz a jednak. - z krzaków wyszła chuda wadera .
-To ty skąd wiesz gdzie mnie znaleźć - byłam pełna chęci do walki.
- Myślisz , że nie skorzystam z okazji by cię ... zniszczyć -wadera skoczyła na mnie i wgryzła się mi w kark . Spróbowałam zrzucić ją lecz ona zacisnęła bardziej szczęki:
-Zostaw mnie - warknęłam lecz ona tylko zaśmiała się i drapnęła ją w bok .
-Nie marnuj ostatnich tchnięć , i tak nie przeżyjesz hahahaha.- pomyślałam " Jeśli to koniec ty też nie wyjdziesz zwycięsko" złapałam waderę za pysk i zrzuciła ją z siebie po czym przebiłam jej serce . Byłam cała we krwi.
Warknęłam jeszcze raz po czym padłam na ziemie . Miałam połamane skrzydła , poraniony kark i zdrapaną sierść z barku. Me oczy płonęły nienawiścią .Przeszłam kilka kroków po czym zamknęły się moje oczy i padłam na ziemie.Śnieg zrobił się czerwony a ja prawie straciłam życie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz